Islandia pozostawała nieodkryta i niezamieszkana przez tysiąclecia, w czasie, gdy przez Europę maszerowały niezliczone plemiona i ludy. Krążyły co prawda pogłoski o tym, że daleko na północy jest dziwny ląd, gdzie słońce latem nie zachodzi przez całą noc, ale ich autorów traktowano jak nieszkodliwych fantastów.
Dziś naukowcy przypuszczają, że Islandia została odkryta ok. 850 n.e. przez żeglarzy, którzy zboczyli z kursu starając się dotrzeć na Wyspy Owcze. Islendingabook (Księga o Islandczykach) – nieocenione średniowieczne źródło jeśli chodzi o wczesne dzieje Islandii, podaje, że wyspa była zamieszkana przez paru papar – chrześcijańskich pustelników z Irlandii, którzy sami odpłynęli widząc, że na ciche dotąd miejsce ich zamieszkania przybywa coraz więcej pogan.
Pogłoski o nowym lądzie szybko się niosły po wszystkich ziemiach zamieszkanych przez Skandynawów: jak Brytania, Orkady, Szetlandy czy Wyspy Owcze. Ludzie zainteresowani nowym lądem mieszkali także w kontynentalnej Skandynawii. Większość kolonizatorów pochodziła z Norwegii (z dystryktów zachodnich, jak Sogn i Hordaland), ale duży odsetek tych, którzy przybyli do Islandii był podwójnymi imigrantami – Skandynawami pochodzącymi z Wysp Brytyjskich czy Irlandii. Historycy podejrzewali, że cześć przybyłej ludności miała też korzenie celtyckie, ponieważ Skandynawowie zabierali za sobą irlandzkie żony, czy niewolników różnego pochodzenia. Celtyckie geny u mieszkańców Islandii potwierdziły ostatecznie zrobione niedawno badania genetyczne.
W okresie 870 – 1170 n.e. klimat Islandii był łagodny. Kolonizatorzy zastali zielone łąki, lasy brzozowe i lodowce. Ląd pokrywało dużo bagien, ale i dużo rzek obfitujących w ryby. Kiedy kolonizatorzy przybyli, jedynymi ssakami na wyspie były lisy, myszy polne i foki wylegujące się na nabrzeżach. Czasami niedźwiedzie przypływały na krach lodowych z Grenlandii, ale nigdy nie stanowiły zagrożenia. Zwierzęta nie znały ludzi i polowania , były więc łatwą zdobyczą. Wieloryby często wyrzucane na plaże można było rozczłonkować i cieszyć się ogromną ilością wartościowego mięsa. Nowo odkryty ląd wydał się osadnikom rajem na ziemi. Szybko też się okazało, że ma w sobie bardzo dużo z piekła.
Zimy na wyspie okazały się ostrzejsze, niż to pierwotnie zakładano, i wielu kolonizatorów traciło całe trzody w zamieciach śnieżnych. Góry na horyzoncie były wulkanami, i okazało się, że gleby w większości wyspy są zastygłą magmą zamaskowaną tylko mchami i porostami, którą głodne zwierzęta hodowlane w 100 lat doprowadziły do erozji. Ale wulkany, które są przekleństwem wszystkich żywych istot, są także radością historyka. Ślady ich erupcji pomagają oszacować wszystkie archeologiczne znaleziska w Islandii co do roku, dlatego wiemy, że żaden człowiek nie osiedlił się na niej przed 870 n.e. Islandia jest jedynym krajem w Europie, którego początki historii możemy określić z dokładnością prawie co do roku.
Kolonizacja Islandii nigdy nie była zorganizowana odgórnie, każdy przybysz przypływał indywidualnie. Zdobywcy zabierali rodziny, dobytek, bydło i zwierzęta na łodzie, by przepłynąć ok 1000 km z Norwegii, co według innego średniowiecznego dzieła: Landnámabók (Księgi o Zasiedleniu) zajmowało 7 dni. Łodzie, którymi zdobywano Islandię miały tylko jeden żagiel i według stanu naszej dzisiejszej wiedzy Wikingowie nie znali kompasu. Wyczyn ten zakrawa na szaleństwo, gdy przypomnimy sobie, jak nieprzewidywalne i niebezpieczne jest Morze Północne nawet dla dzisiejszych żeglarzy. Historia milczy o tych, którzy nigdy nie dopłynęli.
W ciągu 60 lat do Islandii przybyło między 10 a 20 tys. ludzi, którzy stworzyli społeczeństwo, nazywane na wyrost pierwszą demokracją na świecie. Alting – zgromadzenie wszystkich wolnych mężczyzn powstało ok. 930 roku, ale kraj przez pierwszych parę wieków nie miał władzy centralnej, ani wojska.